Witaj!

piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 28



Rozdział 28


„Tajemnica lekarska”

 

#Wendy

Leżałam w łóżku. Nie miałam najmniejszej ochoty, by wstać spod ciepłej kołdry, bo za oknem lał deszcz. Dochodziła już 6.30 co oznaczało, że mam mało czasu. Miałam poczucie, że ten dzień nie będzie należał do udanych. Lou przyszedł do mojego pokoju i usiadł na fotelu przy oknie zajadając tosta. 

-Zamierzasz ruszyć tyłek? – zapytał.
-Nie chcę mi się
-Spóźnisz się do pracy
-Mam przeczucie, że ten dzień będzie koszmarny
-Niby czemu?
-Tak czuję
-Jesteś medium?
-Nie
-Wstawaj, bo skopię go z łóżka
-Nie mam ochoty wstawać

Louis wepchnął resztę tosta do buzi i wstał z fotela. Podszedł do mnie, złapał za ręce i pociągnął tak, że spadłam na podłogę.

-Wynocha do pracy, ale to już. Leżenie w łóżku nic Ci nie da. Jeśli chcesz być kimś to nie okazuj słabości. Ubieraj się szybko, bo nie będę na Ciebie czekał

Podniosłam się z podłogi i poszłam do łazienki. Szybko się ubrałam, umyłam twarz i zęby po czym się umalowałam. Gdy zbiegłam na dół Louis czekał przy drzwiach. Włożyłam buty i kurtkę. Zgarnęłam z wieszaka parasol i wyszłam na tą paskudną pogodę.


***


Przy recepcji czekał na mnie George z kawą. Dałam mu całusa i wzięłam od niego parujący płyn.

-Cześć kochanie – przywitał mnie.
-Hej. Dziękuję za kawę



-Nie ma za co. Bardzo zmokłaś?
-Tylko trochę. Co dziś masz? – spytałam.
-Neuro
-Ja mam izbę przyjęć. Mogliby mi przywieźć coś fajnego do operacji
-Jesteś stuknięta
-Nie chcę przez cały czas szyć. To nudne
-Muszę iść przygotować pacjenta do operacji. Zjemy razem lunch?
-Pewnie
-Kocham Cię Wendy

Dał mi buziaka, wziął kartę z lady recepcji i poszedł do pacjenta. Je też sięgnęłam po kartę, by uzupełnić podpisy z poprzedniego dnia.

-Wiesz, że nie odpowiedzenie komuś na kocham Cię jest jeszcze gorsze niż powiedzenie, że się kogoś nie kocha

Spojrzałam w bok na Jenny. Przyglądała mi się świdrującym wzrokiem.

-Kocham go
-Więc czemu nic nie odpowiedziałaś? – zapytała Jenny.
-Bo jest na to za wcześnie
-Nie jesteś gotowa na miłość do kogoś innego?
-Nie wiem czy kiedykolwiek pokocham kogoś innego
-Jak było na ognisku u George’a?
-Dobrze. Naprawdę fajnie
-Harry mówił, że zostałaś u niego na noc
-A skąd Harry o tym wie?
-Od Lou
-Tak, zostałam u niego. Nie, nie spałam z nim. Znaczy spałam w jego łóżku, ale niczego nie zrobiliśmy. A co z tobą i Harry’m?
-Nic szczególnego. Kumplujemy się. Chociaż chciałabym czegoś więcej
-Może powinnaś mu o tym powiedzieć
-Jasne. Uzna mnie za wariatkę
-Myślę, że on też liczy na coś więcej, ale obydwoje boicie się zdeklarować. Zrób pierwszy krok Jenny
-Jak ty zrobisz pierwszy krok do Niall’a
-To się nigdy nie zdarzy
-Więc ja też nie powiem Harry’emu
-Głupio postąpisz Jenny jeżeli mu nie powiesz
-A ty jak nie porozmawiasz z Niall’em
-Jest za wcześnie na to bym mu wybaczyła – powiedziałam.
-Wydałaś na niego wyrok?

Nasze pagery zaczęły dzwonić. Okazało się, że wzywają nas na izbę przyjęć. Zbiegłam razem z Jenny na dół i włożyłyśmy na siebie fartuchy ochronne i rękawiczki. Wyszłyśmy na podjazd karetek i czekałyśmy, aż podjedzie. Po 5 minutach była na miejscu. Podbiegłam do niej razem z Jenny. Sanitariuszka otworzyła drzwi i zaczęła mówić:

-Znaleźliśmy go nieprzytomnego w jakiejś spelunie. Ma pokłute ręce. Gdy się obudził był agresywny, więc musieliśmy go przywiązać

Na noszach leżał młody chłopak. Miał około 22 lata. Zabrałam go razem z Jenny do jednej z sal urazowych, odpięłyśmy go od noszy i przenieśliśmy na łóżko. Sanitariuszka zabrała nosze i wyszła
.
-Jak się nazywasz? – spytałam chłopaka.
-Nie twój interes
-Powiesz nam co brałeś?
-Nie
-I tak się dowiemy

Przemyłam jego rękę po czym sięgnęłam po igłę i strzykawkę, żeby pobrać krew do badań. Wbiłam igłę w żyłę i zaczęłam pobierać krew. Nagle chłopak mnie popchnął, a ja poleciałam do tylu i upadłam na podłogę. W Sali pojawił się Josh, który podbiegł do Jenny i przytrzymał chłopaka. Wbili mu zastrzyk na uspokojenie. Spojrzałam na swoją rękę i zobaczyłam, że mam w nią wbitą strzykawkę, którą pobierałam krew. Wyciągnęłam ją z ręki i zdjęłam rękawiczkę. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam, że Jenny i Josh się we mnie wpatrują. Byłam przerażona. Josh do mnie podszedł, pomógł mi wstać i zaprowadził do innej Sali urazowej po czym pomógł mi usiąść na łóżku. 

-Spokojnie Wendy. Będzie dobrze
-Nie jestem spokojna. On jest cały pokłuty i pewnie jest chory
-Zrobimy Ci badania na AIDS i HIV
-A jeśli ma coś jeszcze? Wygląda jakby miał żółtaczkę i kto wie co jeszcze. Boję się, że się zarażę
-Daj rękę

Josh pobrał ode mnie kilka próbek krwi. Po kilku minutach przyszła do nie Jenny.

-Odmawia podpisania zgody na badania. Wezwałam George’a i Parkera

Pokiwałam głową, bo nie byłam w stanie nic powiedzieć. Jenny usiadła obok mnie i złapała mnie za rękę.

-Będzie dobrze Wendy
-Mogę być chora
-Wyciągniemy od niego tą zgodę. Obiecuję Ci to

Siedziałam z nią w milczeniu. Josh poszedł zanieś moją krew do laboratorium. Byłam załamana. Po jakimś czasie do sali wpadł George. Podbiegł do mnie i mocno przytulił.

-Wendy kochanie

Po moich policzkach popłynęły łzy. Tak bardzo bałam się, że ten chłopak mnie zaraził.

-Pójdę do niego i spróbuję wyciągnąć zgodę – powiedziała Jenny.
-Bądź ostrożna. Nie idź tam sama
-Pójdę z Harry’m

Pokiwałam głową i Jenny wyszła.


#Jenny

Wyszłam z sali i podeszłam do Harry’ego, który stał przy recepcji.

-Wezwałeś Niall’a? – zapytałam chłopaka.
-Tak. Zaraz powinien zejść
-Wie co się stało?
-Tak. Trzymasz się jakoś Jenny?
-Nie. Boję się o nią. Ciągle spotykają ją złe rzeczy. Nie zasłużyła na to. Pomaga wszystkim, a potem i tak dostaje po głowie. To niesprawiedliwe



-Życie nie jest sprawiedliwe

Zobaczyłam, że korytarzem biegnie Niall. Podbiegł do nas i zapytał:

-Gdzie ona jest?
-W 3

Odwrócił się i chciał iść do Wendy, ale Harry złapał go za rękę i przytrzymał po czym stanął przed nim zastawiając mu drogę.

-George z nią jest – powiedział Harry.
-Nie obchodzi mnie to. Chcę być przy niej
-Teraz to on jest jej chłopakiem
-Ale ona…
-Wiem, że się o nią boisz. My też
-Zrobiliście jej badania?
-Robimy, ale ta gnida, przez którą się zakuła nie chce podpisać zgody na badania, więc nie wiemy na co jest chory
-Gdzie jest ten sukinsyn? – zapytał Niall, a na jego twarzy malowała się wściekłość.
-W 1. Pamiętaj, że możemy go tylko poprosić. Nie wolno nam go zmusić
-Mam gdzieś co nam wolno, a czego nie. Tu chodzi o Wendy. Zaraz wracam

Niall gdzieś poszedł i zostałam sama z Harry’m.

-Idę do Wendy, a ty przypilnuj Niall’a – powiedziałam.
-Czemu niby mam go pilnować?
-Bo może zrobić coś głupiego
-Nie jest nieobliczalny
-Jest jeśli chodzi o Wendy i jej bezpieczeństwo. Oboje wiemy, że zrobi dla niej wszystko


#Niall

Pobiegłem sprawdzić czy monitoring w salach urazowych jest włączony. Kamery działały co oznaczało, że będę musiał jedną wyłączyć. Wróciłem na oddział i zobaczyłem stojących przy recepcji Harry’ego i Louisa. Podszedłem do nich i powiedziałem:

-Potrzebuję Waszej pomocy
-Co jest? – spytał Louis.
-Nie tutaj

Poszli za mną na klatkę schodową, która znajdowała się obok wind.

-O co chodzi? – zapytał Harry.
-Ten kutafon musi podpisać zgodę na badania. Jeśli nie chcę tego zrobić to go  zmuszę
-Co zamierzasz zrobić?
-Przyozdobię mu ryj. Harry ty staniesz na czatach, a ty Lou wejdziesz ze mną do środka
-Czemu ja muszę pilnować drzwi? – spytał Harry.
-Bo wszystkie lekarki i pielęgniarki na Ciebie lecą. Gdyby o coś pytały to trochę z nimi poflirtujesz i się odczepią. Gotowi?
-Zawsze – odpowiedzieli.

Poszliśmy do sali, w której leżała ta łajza. Harry został na zewnątrz, a ja i Lou weszliśmy do środka. Louis zasłonił żaluzję w szybach podczas, gdy ja podsunąłem do ściany krzesło i wyłączyłem kamerę. Zeskoczyłem na podłogę i zgarnąłem ze stolika przy łóżku dokumenty. Louis stanął pod ścianą i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

-Podpisz to – powiedziałem jednocześnie rzucając tej gnidzie zgodę do podpisania.
-To chyba jakiś żart – odpowiedział.

Na jego twarzy widniał głupkowaty uśmieszek.

-Wyglądam jakbym żartował?! Masz to podpisać
-Pierdol się
-Zła odpowiedź – odezwał się spod ściany Lou machając głową na boki.

Zacisnąłem dłoń w pięść i uderzyłem go w twarz. Z jego warg zaczęła sączyć się krew.

-Chyba mnie kurwa nie zrozumiałeś
-Zgłoszę to na policję
-I myślisz, że komu uwierzą? Lekarzowi czy śmieciowi takiemu jak ty
-Co za to dostanę?
-Gówno. To nie jest koncert życzeń. Albo to podpiszesz albo Cię zatłukę. Możesz wybierać
-Chcę tą blond lekareczkę
Moja pięść znowu trafiła w jego szczękę.
-Mogę to robić przez cały dzień – powiedziałem.
-A jak jemu się znudzi to ja dokończę – dodał Lou.
-Możecie mi naskoczyć
-Posłuchaj mnie frajerze. Jeśli tego nie podpiszesz to opuścisz tą salę w worku
-Musi być dobra w te klocki skoro tak jej bronisz

Moje knykcie ponownie spotkały się z jego zębami. Uderzałem go z całej siły raz za razem. Chciałem, żeby cierpiał. Chciałem zabić go za to co zrobił mojej księżniczce. Byłem wściekły.
Nagle Lou złapał mnie od tyłu i odciągnął od łóżka tej łajzy. Przycisnął mnie do ściany i przytrzymał po czym powiedział:

-Już starczy Niall. Dosyć, bo go zabijesz
-Zasłużył na to
-Ochłoń

Stałem przyparty do ściany. Lou cały czas mnie trzymał. Oddychałem głęboko wpatrując się w tego śmiecia.

-Jeśli Cię teraz puszczę to zapanujesz nad sobą? – spytał Louis.

Pokiwałem głową. Lou mnie puścił po czym podszedł do tej gnidy. Jego twarz była cała zakrwawiona.

-Podpisz to, bo następnym razem go nie powstrzymam – powiedział do niego Louis.

Wziął do ręki długopis i podpisał zgodę, a Lou zabrał dokumenty. Opuściliśmy salę. Harry wziął dokumenty i obiecał, że zajmie się badaniami. Podszedłem pod salę, w której leżała Wendy. Patrzyłem na nią przez okno. Tak bardzo chciałem ją teraz przytulić. Miała przerażoną minę. Jenny mnie zauważyła. Powiedziała coś do Wendy i wyszła z sali. Stanęła obok mnie.

-Udało Wam się wyciągnąć zgodę? – zapytała.
-Tak
-Całe szczęście. Jak Ci się udało to zrobić?
-Użyłem mocnych argumentów. Jak ona się czuje?
-Boi się. Miejmy nadzieję, że ten chłopak nie jest na nic chory

Oparłem ręce na ścianie i pochyliłem głowę. Czułem się bezsilny, bo nie mogłem zrobić dla Wendy nic więcej.

-Dobrze się czujesz Niall? – zapytała Jenny i położyła rękę na moich plecach.
-Nie
-Ona Cię kocha. Trochę się tylko zagubiła. W sumie to nawet bardzo się pogubiła
-Chciałbym z nią porozmawiać, ale ona nie chce mnie słuchać



-Wiem o tym. Spróbuję ją jakoś przekonać do tego, żeby z tobą porozmawiała
-Dzięki Jenny
-Nic nie obiecuję. Wendy jest uparta
-Wiem o tym
-Niall jeśli chodzi o Ciebie i Wendy to jestem po jej stronie, ale jeżeli miałabym wybierać między tobą, a George’m to wybieram Ciebie
-Żeby tylko Wendy myślała tak jak ty
-Jest z George’m, bo próbuje sobie jakoś z tym poradzić i myśli, że nowy związek jej w tym pomoże. Według mnie jednak tylko bardziej pogmatwa całą tą sytuację
-Ja chcę tylko, żeby była szczęśliwa. Boli mnie widok jej z George’m , ale jeśli to sprawi, że będzie szczęśliwa to ja mogę pocierpieć

Podniosłem głowę do góry i zobaczyłem, że Wendy zerka w naszą stronę. Odwróciłem się do okna plecami.


***


Siedziałem w bufecie z Harry’m i Louis’em. Wszyscy czekaliśmy na wyniki badań Wendy. Nie byłem w stanie nic zjeść. Patrzyłem się tylko ślepo przed siebie.
Doktor Parker przyszedł na stołówkę i stanął przy naszym stoliku.

-Ma Pan wyniki? – zapytałem go.
-Tak. Mam wyniki badań Carter i tego pacjenta – Smitha
-Co z Wendy?
-Wszystko jest w porządku. Będzie tylko musiała powtórzyć badania za dwa miesiące, ale powinno być dobrze

Głęboko westchnąłem.

-Jedno pytanie. Co się stało Smith’owi, że ma tak poobijaną twarz? – zapytał Parker.
-Przewrócił się – powiedział Harry.
-Chcesz mi powiedzieć Styles, że podłoga poobijała mu twarz?
-Tak sądzę
-Wiem, że któryś z Was wymusił na nim zgodę na badania siłą

W tym momencie Parker spojrzał na mnie.

-W każdym bądź razie dobra robota, ale żeby mi się to nie powtórzyło. Zrozumiano?
-Tak
-Mam nadzieję, bo jeżeli zdarzy się to jeszcze raz to zgłoszę to do szefa i wylecicie

Parker od nas odszedł, a ja odetchnąłem i uśmiechnąłem się lekko. Moja księżniczka była bezpieczna i nic jej nie groziło. Miałem nadzieję, że Jenny przekona ją do rozmowy ze mną i że będę mógł jej wszystko wyjaśnić. Tak bardzo pragnąłem tego, by mi wybaczyła. Oddałbym wszystko, żeby wszystko było tak jak dawniej.


------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy.
Jak Wam się podobał rozdział?
Niall pokazał charakterek :D
Dziękuję za Wasze komentarze misie. Bardzo mnie one motywują :* #GhostPL
Do następnego. Kocham Was bardzo mocno  @Mrs_Hazza94

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rozdział 27



Rozdział 27


„Pokochaj kogoś, kto jest blisko Ciebie”

 

#Wendy



Całowaliśmy się przez dłuższą chwilę. Gdy się od siebie oderwaliśmy George na mnie spojrzał, a ja się do niego uśmiechnęłam. Pogładził delikatnie kciukiem mój policzek po czym oparł swoje czoło na moim. Byliśmy cali mokrzy od padającego deszczu. 

-Uwielbiam Cię Wendy

Objął mnie w tali i przytulił.



-Wracajmy do domu – powiedział.

Chwycił mnie za rękę i poszliśmy do domu. Czułam się dziwnie trzymając go za rękę. Byłam przyzwyczajona do dłoni Niall’a, a George miał dłuższe i chudsze palce. W mieszkaniu George’a było bardzo tłoczno. Widać deszcz zmusił imprezowiczów do przeniesienia się do środka.

-Chodź do mojego pokoju

Przecisnęliśmy się przez tłum na górę. Geo otworzył zamek i weszliśmy do środka.

-Chcesz coś suchego na przebranie?
-Poproszę

Sięgnął do szafy i wyciągnął z niej koszulkę. Wzięłam ją od niego. Zdjęłam swoją, która była cała przemoczona.

-Masz może ręcznik? – spytałam.
-Pewnie

Geo otworzył drzwi, które znajdowały się obok szafy i wszedł do środka. Przyniósł mi z łazienki duży biały ręcznik. Otarłam twarz i usiadłam na łóżku. Zarzuciłam sobie ręcznik na plecy i otuliłam się nim. Chciałam się trochę ogrzać. George przysiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.

-Wendy co jest między nami?
-Jesteśmy parą
-Nie mogę uwierzyć w to, że jesteś moja

George położył dłoń na moim policzku i przekręcił moją głowę w swoją stronę. Zbliżył swoje wargi do moich i pocałował mnie. Położył rękę na moich plecach i położył mnie na łóżko nie odrywając ode mnie swoich ust. Wyjął rękę spod pleców i położył ją na brzuchu. Zrobiło mi się bardzo gorąco. Zaczął ściągać ręcznik powoli mnie odkrywając. Oderwałam od niego usta i powiedziałam:

-Geo nie mogę. Jeszcze nie jestem na to gotowa
-W porządku. Rozumiem Cię
-Przepraszam
-Nic się nie stało

Z powrotem usiedliśmy na łóżku i wciągnęłam na siebie koszulkę, którą mi dał. Czułam, że go zawiodłam, bo liczył na coś więcej, ale nie mogłam się z nim przespać. Nie byłam gotowa na zrobienie tego z kimkolwiek innym.

-Do twarzy Ci w niej. Chcesz wrócić na imprezę czy wolisz posiedzieć tutaj?
-A ty? – zapytałam.
-Dostosuje się do Ciebie
-Możemy zostać tutaj
-Okay. Zagramy w coś?
-Pewnie
-Wolisz na konsoli czy coś planszowego?
-Konsola

George włączył konsole i telewizor, który miał powieszony na ścianie naprzeciwko łóżka. Dał mi dżojstik. Usiadł obok mnie i zapytał:

-Chcesz się po ścigać samochodem czy wolisz biegać małpą po dżungli
-Wybieram małpę

Gra polegała na bieganiu po dżungli i bujaniu się na lianie zbierając jednocześnie banany. Trzeba też było uważać na różne pułapki. Byłam w tym kiepska. Nigdy nie potrafiłam grać w tego typu gry.

-Jesteś beznadziejna – zaśmiał się Geo.
-Wiem
-Może jednak lepsze będą wyścigi
-Niech będą

Ścigaliśmy się kilka razy. Za piątym razem się skupiłam i wreszcie wygrałam.

-Słabiak – krzyknęłam.
-Po raz pierwszy przegrałem
-I tak jesteś cieniasem 

Wsunęłam palce w jego brązową czuprynę i zaczęłam targać mu włosy. Geo się położył, a ja oparłam się przy nim na łokciu dalej bawiąc się jego włosami. Były takie miękkie. Chłopak mi się przyglądał.

-Coś nie tak? – spytałam.
-Nie. Jestem szczęśliwy

Cmoknęłam go w usta i położyłam głowę na jego ramieniu. Geo się przekręcił i mnie objął.

-Zostaniesz na noc?
-Będę musiała się przebrać przed jutrzejszym dyżurem
-To podjedziemy do Ciebie rano. Proszę. Zostań ze mną

Zrobił maślane oczy. Nie mogłam mu odmówić.

-Zostanę
-Świetnie

Było już późno. W domu Geo robiło się coraz ciszej co oznaczało, że impreza powoli się kończy.

-Spać mi się chcę – oznajmiłam.
-Poprawię łóżko – powiedział George.

Wstałam i poszłam do toalety. Załatwiłam swoją potrzebę i zdjęłam spodnie. Na szczęście koszulka Geo sięgała za moje pośladki. Miałam na sobie stringi, a nie chciałam świecić przed nim gołym tyłkiem. Gdy wyszłam z toalety Geo stał przy łóżku w samych bokserkach. Przejechałam po nim wzrokiem.

-Jak chcesz to włożę coś na siebie
-Nie trzeba. Śpij tak jak Ci wygodnie
-Na pewno?
-Tak
-Po której stronie łóżka wolisz spać?
-Po lewej
-Wskakuj

Weszłam na łóżko i przykryłam się kołdrą. George położył się obok mnie. Przejechał ręką po moim udzie i pośladku po czym wsunął rękę pod koszulkę na moje plecy i przyciągnął do siebie po czym pocałował w czoło.

-Masz delikatną skórę. Cała jesteś taka delikatna i śliczna

Wtuliłam się w niego i poszliśmy spać.


***


Obudziłam się nad ranem i zeszłam do kuchni, żeby napić się wody. Geo jeszcze spał. W domu panował straszny bałagan. Widocznie nikt z wczorajszej imprezy nie został. Weszłam do kuchni i zastygłam w znieruchomieniu. Przy stole stała jakaś kobieta. Nie wiedziałam co mam powiedzieć i zrobić. W dodatku miałam na sobie tylko koszulkę George’a.

-Dzień dobry – powiedziała.
-Dzień dobry – odpowiedziałam.
-Coś Ci podać? – zapytała.
-Zeszłam tylko, żeby się napić
-Impreza się udała?
-Tak

Wyjęła szklankę z jednej z szafek i wlała mi wody.

-Proszę – powiedziała podając mi szklankę.
-Dziękuję
-Jestem mamą George’a
-Miło mi Panią poznać. Jestem Wendy
-Pracujesz z nim?
-Tak

Zauważyłam, że patrzy na mój ubiór.

-To nie tak jak Pani myśli. Ja i Geo… my nie. To nie tak
-Jesteście dorośli i możecie robić co chcecie
-Pewnie pomyślała Pani, że jestem puszczalska. Nie jestem. Ostatnio w ogóle się nie puszczam

Pomyślałam: zamknij się wreszcie Wendy.

-Przepraszam. To było wulgarne
-Nie szkodzi
-Wrócę lepiej na górę

Wbiegłam po schodach i weszłam do pokoju. George wciąż spał. Ściągnęłam z niego kołdrę i zaczęłam szarpać go za ramię.

-Wstawaj. Obudź się i to szybko

George otworzył oczy, złapał mnie za rękę i pociągnął. Upadłam na niego, a on się uśmiechnął.



-Dzień dobry piękna. Wolałbym, żebyś obudziła mnie pocałunkiem, ale jak wolisz być brutalna to okay

Pocałował mnie i złapał za tyłek.

-Twoja mama jest w kuchni
-Co?
-Zeszłam, żeby się napić, a ona tam stała. W dodatku zrobiłam z siebie idiotkę
-Jesteś urocza. Polubi Cię
-Wątpię. Nie zrobiłam dobrego pierwszego wrażenia. Poza tym matki zwykle mnie nie lubią
-Jak chcesz to się ubierzemy i pojedziemy do Ciebie. Po drodze kupimy jakieś śniadanie, a potem pojedziemy do szpitala. Może być?
-Tak

Wciągnęłam na siebie spodnie i założyłam buty. Uczesałam włosy po czym zmieniłam koszulkę na swoją, bo już wyschła.

-Jestem gotowa

Zaczekałam, aż George poprawi włosy i zeszliśmy na dół. Chłopak zamienił z mamą kilka zdań po czym pojechaliśmy do mnie.


***

#Niall

Stałem z Harry’m i Lou przy recepcji kiedy z windy wysiadła Wendy z George’m. Trzymali się za ręce i rozmawiali. Odprowadziłem ich wzrokiem do szatni.

-W porządku? – zapytał Harry.
-Nie
-Wygląda na to, że są parą
-Nie wróciła do domu na noc – oznajmił Lou.
-Gdzie była? – spytałem.
-U George’a
-Pewnie ze sobą spali – powiedział Harry.
-Dzięki za dobijanie mnie
-Przykro nam stary. Chcielibyśmy, żeby była z tobą
-Mam ochotę coś rozwalić
-Możemy iść na siłownie po dyżurze – zaproponował Harry – Tylko żadnego picia, bo skopie Ci tyłek
-Niech będzie. Powyżywam się na worku treningowym

Pojawił się obok nas Parker. Czekaliśmy, aż reszta grupy wyjdzie z szatni i pojawi się na porannej odprawie. Wyszli z niej po paru minutach i podeszli do nas. Popatrzyłem na Wendy. Była taka śliczna jak zawsze. Jej falowane włosy opadały na ramiona. Zastanawiałem się czy nadal pachną wanilią. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Parkera, który zaczął rozdzielać zadania.

-Styles z Catrer na plastykę, Baker i Tomlinson na dziecięcą , a Horan i Shelley na kardio. Cuthbert ma dziś wolne

Rozeeszliśmy się do swoich pacjentów. Nie odzywałem się do George’a, bo byłem na niego wściekły, a raczej zazdrosny o to, że to on jest z Wendy. Zrobiliśmy obchód i zaczęliśmy szykować się do operacji.


***


Po zabiegu odwieźliśmy pacjentkę na salę i poszliśmy do szatni, bo zbliżał się koniec naszego dyżuru. Nie było w niej nikogo.

-George możemy porozmawiać? – spytałem.
-Pewnie. O co chodzi?
-Jesteś z Wendy?
-Tak. Wiem, że teraz masz ochotę mi przywalić, więc możesz to zrobić, ale wiedz, że Ci oddam
-Nie mam zamiaru Cię bić. Chcę Ci tylko powiedzieć, że ja nadal ją kocham. Zaopiekuj się nią i zadbaj o nią. Chciałbym zrobić to sam, ale niestety ona mi na to nie pozwala
-Zrobię to, ale nie ze względu na twoją prośbę. Ja też ją kocham i chcę dla niej jak najlepiej
-Będę o nią walczył i nie przestanę dopóki jej nie odzyskam – powiedziałem.
-W porządku. Jesteśmy rywalami 

Podałem mu dłoń, a on ją uścisnął. Przebrałem się i czekałem na Harry’ego i Louis’a.


***


Pojechaliśmy we trójkę do domu Lou, by mógł zabrać swoje rzeczy. Jakie to było dziwne. Jeszcze niedawno sam tu mieszkałem razem ze swoją księżniczką i byłem szczęśliwy, a teraz… Gdy czekaliśmy na niego w salonie do domu wróciła Wendy. Spojrzała na mnie i na Harry’ego. Była zaskoczona widząc mnie w swoim salonie.

-Cześć – powiedziała bardziej do Harry’ego niż do mnie.
-Cześć – odpowiedzieliśmy.

Wendy zdjęła kurtkę i buty po czym poszła na górę.

 -Jak mam spróbować ją odzyskać skoro mnie unika? – zapytałem przyjaciela przyciszonym głosem.
-A bo ja wiem. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Daj jej trochę czasu
-Ile? Z dnia na dzień coraz bardziej za nią tęsknię
-To może potrwać


#Wendy

Weszłam do pokoju Lou. Spojrzałam na niego wściekłym wzrokiem i powiedziałam:

-Co on robi w moim domu?
-Jest moim kumplem i ja też tu mieszkam
-Wystarczy, że muszę go widywać w pracy. Nie mam zamiaru oglądać go w domu
-Wendy daj już spokój. Nie możesz go tak traktować. Pewnie miałaś swoje powody do rozstania z nim, ale zaczynasz przekraczać granice. Zadajesz mu ból i dobrze o tym wiesz. Zmień swoje zachowanie
-Nienawiść do niego jest prostsza niż zawiedziona miłość
-Wiesz jak to jest, gdy osoba, którą kochasz najbardziej na świecie zadaje Ci ból? – zapytał.
-Wiem i to doskonale
-Więc przestać go ranić
-Idziecie gdzieś?
-Tak, na siłownię

Pokiwałam głową.

-Wrócę późno
-Okay. Uważaj na siebie
-Jak zawsze

Wziął z łóżka torbę treningową i wyszedł z pokoju, klepiąc mnie po drodze po ramieniu. Zeszłam na dół po kilku minutach, by sprawdzić czy Louis zamknął drzwi. Moją uwagę zwróciła jednak szara bluza leżąca na kanapie. Podeszłam i wzięłam ją do rąk. Należała do Niall’a. Zatopiłam w niej twarz. Tak pięknie nim pachniała. Przycisnęłam ją do siebie i stałam tak przez dłuższą chwilę. Tak bardzo chciałam, by to był on. Nagle drzwi się otworzyły i podniosłam głowę. W wejściu do domu stał Horan.

-Przyszedłem po bluzę

Patrzył na mnie ze zdziwionym wyrazem twarzy. Pewnie wyglądałam jak wariatka. W końcu kto normalny przytula się do bluzy?

-Ja tylko… - zajęknęłam się, bo nie wiedziałam co powiedzieć – Masz - wyciągnęłam w jego kierunku rękę, w której trzymałam bluzę.
-Zatrzymaj ją
-Ale to twoja bluza
-Nie szkodzi. Teraz jest twoja




-Dziękuję
-Żaden problem. Pójdę już
-Okay

Niall wyszedł, a ja zamknęłam drzwi. Postanowiłam posłuchać rady Louis’a i nie zadawać bólu Niall’owi, choć on tak bardzo zranił mnie. Cieszyłam się, że dał mi swoją bluzę. To była namiastka jego samego. Nie zastąpi mi jego samego, ale jednak pachnie tak samo. Zaniosłam ją do swojego pokoju i schowałam do szafy. Połowa, która należała do Niall’a wciąż była pusta. Jakaś część mnie liczyła na to, że Niall jeszcze kiedyś wypełni ją swoimi ubraniami.


--------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy.
Tak jak obiecałam w tym tygodniu dwa rozdziały. Drugiego oczekujcie w piątek.
Szczerze mówiąc to pierwsza wersja tego rozdziału miała zawierać scenę +18, ale z niej zrezygnowałam i napisałam tę. Nie mogłam Wam tego zrobić.
Dziękuję za komentarze #GhostPL
Buziaki :* @Mrs_Hazza94