Witaj!

środa, 30 lipca 2014

Rozdział 2

Rozdział 2

„24 godziny”


#Wendy

Doktor Parker zaczął przemawiać. 

-Jeszcze miesiąc temu byliście studentami. Dziś jesteście lekarzami i to od was zależy ludzie życie. Uroczyście przysięgam poświęcić moje życie służbie ludziom. Swoim nauczycielom okaże należny im szacunek i wdzięczność. Będę wykonywać swoją pracę sumiennie i godnie. Zdrowie moich pacjentów będzie moim największym priorytetem. Będę szanował sekrety mi powierzone, nawet jeśli mój pacjent umrze. Będę podtrzymywał ze wszystkich sił, honor i szlachetność tradycji profesji lekarza. Moi współpracownicy będą mi jak siostry i bracia. Nie będę uwzględniał wieku, choroby lub kalectwa, wiary, pochodzenia, płci, rasy, przynależności politycznej, narodowości, orientacji seksualnej, pozycji społecznej ani żadnego innego czynnika, który stanie między moim obowiązkiem, a pacjentem. Będę utrzymywał najwyższy szacunek dla ludzkiego życia. Nie użyje mojej wiedzy medycznej, by pogwałcić prawa człowieka lub wolność obywatelską, nawet pod groźbą. Składam tę przysięgę uroczyście, dobrowolnie i daje moje słowo honoru

Powtórzył słowa przysięgi lekarskiej, którą wypowiedzieliśmy na rozdaniu dyplomów. Gdy przemawiał nikt się nie odzywał, a nawet nie poruszył. Rozdał Nam pagery i ciągnął dalej.

-Mam pięć głównych zasad:
1.Przybiegacie na każde wezwanie pagera.
2.Gdy ja idę, wy idziecie za mną.
3.W razie problemów i wątpliwości macie spytać mnie lub innego rezydenta lub chirurga.
4.Gdy macie przerwę radze Wam się napić, najeść i wyspać bo nie wiadomo kiedy będziecie mieć ku temu następną okazje.
5.Nie spóźniajcie się. Co panna Carter już dziś uczyniła - spojrzał w moją stronę -dzisiaj tylko ostrzeżenie. – dokończył - Przestrzegajcie zasad i nikogo nie zabijcie, a się dogadamy. Dziś podzielę Was na pary i będziecie tak pracować do końca dyżuru, który trwa 24 godziny.

Wziął do ręki kartkę z naszymi nazwiskami i oznajmił:

-Pan Styles - wskazał na wysokiego szatyna z kręconymi włosami, który był wczoraj na przyjęciu z blondynem - dziś będzie Pan pracował z Panną Baker. Pan Horan - wskazał na blondyna, a mnie zaschło w gardle - z Panem Cuthbert'em. Nasza spóźnialska Panna Carter - czy on nigdy nie przestanie o tym mówić pomyślałam - z Panem Shelley'm.

Podszedł do mnie chudy, wysoki chłopak z burzą brązowych włosów. Na jego twarzy rysował się piękny uśmiech, a jego brązowe oczy wpatrywały się we mnie.

-Jestem George, a Ty panno spóźnialska?
-Wendy. Możesz przestać z tym spóźnieniem? – spytałam - To był jednorazowy przypadek
-Ok. Przepraszam – powiedział George.

Doktor Parker wręczył Nam listę rzeczy, którymi mamy się zająć podczas dyżuru. Widniały na niej takie rzeczy jak: zbadanie pacjentów, reanimacje, szycie ran oraz sprawdzanie wyników badań. Na drugiej stronie wypisano nazwiska pacjentów będących pod naszą opieką. Było ich około piętnastu. O godz. 9.00 zaczęliśmy obchód, który zajął Nam dwie godziny. Przez resztę dnia odwiedzaliśmy pacjentów sprawdzając jak się czują i podając im leki. U jednego z pacjentów konieczna była reanimacja, ale na szczęście uszedł z życiem. O 19 zrobiono nam przerwę i wreszcie mogłam coś zjeść, byłam przeraźliwie głodna. Zeszłam na stołówkę razem z George'm bo nie miałam zielonego pojęcia gdzie jest Jenny. Gdy dotarliśmy na miejsce, zauważyłam, że przy jednym ze stolików siedzi reszta naszej grupy. Wzięłam coś z bufetu i dosiadłam się do nich.

-Jak wam mija dyżur? - zapytałam uśmiechając się lekko.
-Całkiem nieźle jak na pierwszy dzień - odpowiedział Styles - a tak przy okazji to jestem Harry - wstał i podał mi rękę.
-Wendy. Miło mi
-A to jest Niall - wskazał ręką na blondyna.

Posłałam uśmiech w stronę Horan'a, ale ten nawet na mnie nie spojrzał, tylko machnął ręką od niechcenia. Jak może być tak nieuprzejmym?

-Ja jestem Josh - powiedział chłopak z perfekcyjnie ułożoną fryzurą, wyciągając do mnie rękę.
-Wendy

Po naszym lekkim zapoznaniu się, rozmowa dużo lepiej się nam kleiła.

-Jak myślicie, ilu z Nas dotrwa do końca i zostanie chirurgami? - rzucił Harry.
-O ile będziemy sobie pomagać i się wzajemnie wspierać to wszyscy - powiedziała Jenny.
-Nie ma mowy - burknął Harry - na 100% ktoś wyleci
-Może ty bo ja nie zamierzam – powiedziałam.

Zarejestrowałam, że po twarzy Niall'a przemknął lekko dostrzegalny uśmiech. Choć nie patrzył się w naszą stronę, to jednak przysłuchiwał się rozmowie.

Nasze pagery zaczęły wyć. Doktor Parker wezwał nas wszystkich na oddział.

-Zróbcie wieczorny obchód. Gdy skończycie zajmijcie się wypełnianiem papierów. Jak wszystko wykonacie będziecie mogli się przespać.

O 3.00 nad ranem skończyliśmy i poszliśmy do dyżurek na krótką drzemkę. Po jakimś czasie poczułam jak ktoś rusza mnie za rękę. To była Jenny. 

-Czas wstawać. Możemy iść do domu. Przeżyłyśmy swój pierwszy dyżur.

Wstałam i poszłam się przebrać do szatni. Zmieniłam ubranie, pożegnałam się z innymi i wyszłam ze szpitala. Ruszyłam do domu z zamiarem wzięcia długiej kąpieli i porządnego wypoczęcia się przed kolejnym dyżurem.


---------------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy. Obiecuję, że w następnych rozdziałach pojawi się dużo więcej Niall'a. Mam nadzieję, że pozostawicie po sobie komentarz.

niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział 1

Rozdział 1

"Dzień Pierwszy" 


Jeden z nich - wysoki szatyn z kręconymi włosami, ubrany w czarny garnitur ciągle się śmiał. Chyba opowiadał towarzyszowi jakieś niezrozumiałe dowcipy bo tamten zdawał się nie zwracać na niego uwagi, tylko wpatrywał się w rozmawiających gości. Miał on farbowane blond włosy, błękitne oczy i był nieco niższy od szatyna. 

-Na co się tak patrzysz? - zapytała Jenny.
-Na nic - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.

Jenny zwróciła głowę w stronę chłopaków, a na jej twarzy pojawił się cień zrozumienia.

-Któryś z nich wpadł Ci w oko?
-Nieprawda - odpowiedziałam i nie chcąc o tym mówić zmieniłam temat - Jak myślisz, dostaniemy jutro jakiś fajny przypadek medyczny?
-Tak, na pewno. Badanie przez odbyt i zatrucie pokarmowe - zaśmiała się

Reszta wieczoru upłynęła całkiem szybko. Zastanawiałyśmy się co nas czeka na stażu i wspominałyśmy różne wydarzenia ze studiów. Barman cały czas podstawiał nam nowe drinki. Miałam wrażenia, że blondyn spogląda co jakiś czas w naszą stronę ale byłam już tak zakręcona, że mógł to być wymysł mojej wyobraźni. Zadzwoniłam po taksówkę i razem z Jenny wróciłyśmy do domu. 

Następnego dnia, obudzona brutalnie przez dźwięk budzika, wstałam i poczułam, że wypicie tylu drinków poprzedniego wieczoru było błędem. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, umalowałam i byłam gotowa do wyjścia. Po drodze kupiłam kawę, a o 7:30 byłam już na miejscu. Szpital ,,Medical Center Hospital"  znajdował się w północnym Londynie. Gdy wysiadłam z samochodu poczułam jak moje ręce zaczynają się trząść, a mnie oblewa zimny pot. Ruszyłam do środka. Podeszłam do recepcji, gdzie siedziała przysadzista pani.

-Dzień dobry. Nazywam się Carter, Wendy Carter. Mam zacząć tu dziś staż na oddziale chirurgii
-Chirurgia piętro czwarte. Tu masz swój identyfikator - podała mi plastikową plakietkę z moim imieniem i nazwiskiem oraz zdjęciem - Miej ją zawsze przy sobie bo inaczej nigdzie Cię nie wpuszcząOpiekunem twojej grupy stażystów jest Doktor James Parker. Przebierz się w fartuch i zgłoś się do sali nr C20. Szatnia jest obok niej. Powodzenia.
-Dziękuję - odpowiedziałam i ruszyłam w stronę wind.

Wsiadłam do jednej z nich i wcisnęłam guzik. Gdy dotarłam na górę ujrzałam czysty i nieskazitelny korytarz. Na przeciwko windy również znajdowała się recepcja ale mniejsza niż ta na dole. Personel ubrany był na granatowo i niebiesko (granatowy - chirurdzy, niebieski - stażyści i rezydenci). Po prawo była szatnia. Przebrałam się w ubranie, na które zarzuciłam biały fartuch i przypięłam identyfikator. Zdziwiło mnie, że w szatni nikogo nie było. Gdzie podziała się Jenny? Próbowałam się do nie dodzwonić ale miała wyłączony telefon. Udałam się do sali C20 gdzie miało odbyć się pierwsze spotkanie. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazała się grupka ludzi i mężczyzna stojący na początku.

-Doktor Carter, witamy! Lepiej późno niż wcale
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się nieśmiało. Zauważyłam siedzącą z przodu Jenny.
-Proszę siadać - burknął doktor Parker wskazując na jedno wolne miejsce.


Usiadłam i rozejrzałam się po sali. Oprócz mnie było tam jeszcze pięciu stażystów, w tym Jenny i czterech chłopaków. Ku mojemu przerażeniu ujrzałam farbowanego blondyna, którego widziałam poprzedniego wieczoru.








----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pierwszy rozdział za mną. Zaczynam się rozkręcać. 
Mam nadzieję, że Wam się spodoba i zostawicie po sobie komentarze, bo nie wiem czy jest sens pisać dalej. @Mrs_Hazza94