Rozdział 6
"Dla Ciebie Wszystko"
#Niall
Wstałem rano i zszedłem na dół. Wendy chyba jeszcze
spała bo w domu panowała kompletna cisza. Postanowiłem, że zrobię nam
śniadanie. Poszedłem do kuchni, wyjąłem z lodówki potrzebne składniki i
usmażyłem jajecznicę.
-Dzień
dobry. Co tu tak ładnie pachnie?
W wejściu do kuchni stała Wendy. Miała uśmiechniętą,
ale zdziwioną minę.
-Dzień
dobry, upichciłem jajecznicę - oznajmiłem.
-Wygląda
smakowicie - stwierdziła Wendy.
-Twoja
kuchnia nie wygląda na często używaną
-Raczej
nie gotuję. Przeważnie coś zamawiam - powiedziała Wendy.
-Nie
lubisz gotować? - spytałem.
-Nie
za bardzo
-Ja
za to jestem mistrzem patelni. Uwielbiam gotować i jeść - powiedziałem.
-Jeść
mogę, ale gotowanie nie jest moją mocną stroną
-Gdybyś
miała wybierać to zjadłabyś sałatkę czy hamburgera? - zapytałem.
-To
podchwytliwe pytanie? - spytała Wendy.
-Po
prostu odpowiedz - powiedziałem.
-Zjadłabym
hamburgera, poprawiła sałatką i dodałabym do tego lody z karmelową polewą - powiedziała Wendy.
Uśmiechnąłem się.
-Coś
nie tak? Za dużo jem? Uważasz mnie za grubasa? - spytała Wendy.
-Nie.
Zazwyczaj dziewczyny odpowiadają sałatkę, jakby myślały, że właśnie to chcę
usłyszeć - oznajmiłem.
-Tym
bym tylko rozgrzała żołądek. Nie rozumiem jak można najeść się sałatką - powiedziała Wendy.
-Ja
też nie - stwierdziłem.
Zjedliśmy i uporządkowaliśmy kuchnię po śniadaniu.
-Czas
się zbierać. Chcę jeszcze wstąpić do domu się przebrać i obiecałem Harry’emu,
że podwiozę go do szpitala - powiedziałem.
-Pięć
minut i będę gotowa
Wendy poszła na górę, a ja czekałem na nią w
salonie. Pięć minut dawno minęło, a ona wciąż nie schodziła
-Wendy
długo jeszcze? – krzyknąłem
Pojawiła się na schodach.
-Miało
być pięć minut - stwierdziłem
-Przecież
tyle mnie nie było - powiedziała Wendy.
-Czekam
już dwadzieścia minut - oznajmiłem trochę poirytowany.
-Tak?
Mam kiepskie poczucie czasu
Pojechaliśmy do mojego domu.
-Wynajmuję
tu mieszkanie. Chodź
Wendy wyszła z samochodu i szła obok mnie. Weszliśmy
po klatce schodowej i otworzyłem drzwi.
-Zapraszam.
Panie przodem - powiedziałem.
-Dzięki
-Rozgość
się. Ja się tylko przebiorę i wychodzimy
Usiadła w salonie, a ja poszedłem do swojego pokoju
by się przebrać. Szybko zmieniłem ubrania i wróciłem do salonu. Stanąłem we
framugach drzwi.
-Gotowe,
możemy iść - oznajmiłem.
Wendy stała przy komodzie i trzymała w ręku mój
czarny notes.
-Nie
powinnaś go dotykać - rzuciłem.
-Przepraszam
– powiedziała i pośpiesznie odłożyła go z powrotem na miejsce
-To
moje prywatne rzeczy
-Wiem
i przepraszam. Przykuł moją uwagę i zrobiłam to z ciekawości
-Czytałaś? - zapytałem.
-Troszeczkę
-Możesz
wybuchnąć śmiechem, śmiało
-To
nie jest śmieszne. Nie wiedziałam, że piszesz piosenki - oznajmiła Wendy.
-Raczej
się z tym nie afiszuję
-Umiesz
grać? – wskazała na gitarę opartą o komodę.
-Tak.
Inaczej po co, by mi była gitara
-Słuszna
uwaga. Umiesz grać, piszesz piosenki. Masz artystyczną duszę
-To
takie hobby w wolnym czasie
-Kiedyś
próbowałam napisać wiersz. Skończyłam po trzech wersach, bo był tak denny
-Może
źle do tego podeszłaś - stwierdziłem.
-Nie
mam weny do takich rzeczy. Dasz mi go kiedyś przeczytać? - spytała.
-Nie
sądzę
-Myślałam,
że jesteśmy przyjaciółmi
-Sięgnęłaś
po mocny argument
-Więc
jak? - ciągnęła dalej Wendy.
-Jeszcze
nie teraz
-A
kiedy?
-Jak
będę gotowy
-Okay
-Musimy iść, bo się spóźnimy - powiedziałem.
Pojechaliśmy po Harry’ego. Gdy zatrzymałem się pod
jego domem, on już na mnie czekał. Jego mina była bezcenna gdy zauważył, że
razem ze mną jest Wendy.
-No
witam, witam
-Cześć
- odpowiedziałem
-Hej
– powiedziała Wendy
Harry wsiadł do samochodu i zaczął nawijać.
-Nic
mi nie powiedziałeś, że jesteście parą
-Bo
nie jesteśmy – odpowiedzieliśmy jednocześnie z Wendy.
-Dobra
niech Wam będzie, ale ja wiem swoje - powiedział Harry.
-Nic
nie wiesz - rzuciłem.
-Możliwe,
że nie wiem, ale widzę co się dzieje
-Jesteśmy
tylko przyjaciółmi - oznajmiłem.
-Jasne.
Uważaj, bo Ci uwierzę
Nie odpowiedziałem mu nic, ale lekko się
uśmiechnąłem. Harry miał trochę racji. Coś iskrzyło między mną, a Wendy.
-Jutro
jadę poskakać na bungee. Jedziecie ze mną? - spytał Harry.
-Niby
po co?
-Jak
to po co. Żeby skoczyć, poczuć adrenalinę, wyluzować - powiedział Harry.
-Nie
jadę - oznajmiłem.
-Przecież
już raz skoczyłeś - rzucił Styles.
-To
było dawno temu
-Wendy
powiedz, że ty jedziesz
-Właściwie
to zawsze chciałam skoczyć i zobaczyć jak to jest - oznajmiła Wendy.
-W
takim razie pojadę z Wendy - powiedział Harry - Będzie tam grupka moich znajomych ze szkoły
-Zabierzesz
ją do tych kretynów? - spytałem.
-Są
w porządku
Znajomi Harry’ego byli sympatyczni, ale gdy tylko
pojawiała się jakaś dziewczyna zachowywali się jak debile. Prześcigali się w
zaimponowaniu jej wymyślając jakieś durne dowcipy. Byli nieco dziecinni.
-Jeśli
ty nie jedziesz, to ja też nie – zwróciła się do mnie Wendy.
Spojrzałem na nią odrywając na chwilę wzrok z
jezdni. Przyglądała mi się.
-Jedźmy
tam, proszę - poprosiła Wendy.
-Chyba
jej nie odmówisz - odezwał się Harry.
-Zgoda.
Pojadę, ale nie mam zamiaru skakać - oznajmiłem.
-Świetnie
Gdy dojechaliśmy do szpitala doktor Parker już na nas
czekał wraz z resztą naszej grupy.
-Jak
ręka Carter? - zapytał Wendy Parker.
-Nie
boli natomiast dalej przypomina bakłażan - powiedziała Wendy.
-A
ty Styles robisz za ich przyzwoitkę?
-Ktoś
musi - stwierdził Harry.
Zauważyłem, że Shelley patrzy na Wendy, a potem na
mnie jakbym był obrzydliwym okazem w zoo.
-Ok.
Ponieważ jest was piątka i jedna kaleka to idźcie na izbę przyjęć i bierzcie
lekkie przypadki: szyjcie, opatrujcie itd. Żadnych nagłych przypadków
chirurgicznych. Niektórzy z was dalej nie wytrzeźwieli po piątkowej imprezie - stwierdził Parker.
-Skąd
Pan wie?- zapytała Jenny
-A
widziałaś się dzisiaj w lustrze?
-Czuję
się dobrze - powiedziała Jenny.
-Bajerować
to my, ale nie nas. Na izbę i nie dyskutować
#Wendy
Dzień mijał bardzo szybko. Nim się obejrzałam była
już godzina 19.30 i dyżur dobiegł końca. Niall odwiózł mnie do domu.
-Przyjadę
po Ciebie o ósmej rano - powiedział Horan.
-Postaram
się być gotowa punktualnie - oznajmiłam.
-W
to nie uwierzę
-Możemy
się założyć - powiedziałam.
-O
co? - spytał Niall.
-Jeśli
przegrasz zakład to jutro skoczysz na bungee
-Niech
Ci będzie - zgodził się Niall.
Położyłam swoją dłoń na jego i lekko uścisnęłam
-Widzimy
się jutro - powiedziałam.
Dałam mu buziaka w policzek i wysiadłam z samochodu.
***
Rano biegałam po domu jak szalona, żeby znaleźć
potrzebne mi rzeczy. Nigdy nie skakałam na bungee i nie byłam pewna co ze sobą
zabrać. Spakowałam torbę z prowiantem, bo mieliśmy spędzić za miastem prawie
cały dzień. Byłam już umalowana i uczesana w koczka, żeby włosy mi nie
przeszkadzały. Musiałam się tylko ubrać bo nadal miałam na sobie piżamę . Gdy
miałam wbiec na górę by to zrobić, po domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
Cholera pomyślałam. To musi być Niall, a ja nie zdążyłam na czas. Pobiegłam do
drzwi. Za nimi tak jak przypuszczałam stał Horan, który uśmiechał się
triumfalnie.
-Wygrałem - krzyknął.
-Dzień
dobry - powiedziałam.
-Jeszcze
się nie ubrałaś? - zapytał Niall.
-Nie
bardzo. W ogóle to nie wiem co na siebie włożyć - oznajmiłam.
-Coś
ciepłego, bo tam jest zimno
-Chodź,
pomożesz mi - rzuciłam.
Wbiegłam na górę razem z Niall’em. Otworzyłam szafę
i zaczęłam wyciągać z niej ciuchy, które mogłabym na siebie włożyć po czym
kładłam je na łóżko.
-Lepsze
jeansy czy legginsy? - spytałam.
-Skąd
mam to wiedzieć?
-Jeansy
cieplejsze - stwierdziłam.
-To
je załóż
-Ale
legginsy wygodniejsze
-To
załóż legginsy
-Ok,
teraz koszulka. Biała czy czarna? - zapytałam.
-Biała - powiedział chłopak.
-Wolę
czarną - oznajmiłam.
-Kobieto
zdecyduj się
-Czarna.
Założyć bluzę wkładaną czy zapinaną?
-Wkładaną - powiedział Niall.
-Też
tak myślę
-Załóż
sznurowane buty i weź ubranie na zmianę - oznajmił Niall.
-Wezmę
tenisówki. Po co mi ubranie na zmianę?
-Będzie
Ci potrzebne
-Ok,
tylko się przebiorę
Poszłam do łazienki i szybko zmieniłam ubranie.
Wróciłam do pokoju, złapałam za torbę i wrzuciłam do niej buty i ciuchy na
przebranie.
-Jestem
gotowa - powiedziałam.
-Ale
po jakim czasie - odgryzł się Niall.
-Nie
gniewaj się i chodź już
Pojechaliśmy w miejsce gdzie mieliśmy skakać na
bungee. Zajęło nam to ponad godzinę. Niall zaparkował samochód na moście obok
innych aut, które musiały należeć do znajomych Harry’ego.
-Wszyscy
już są – powiedział Niall.
Przy barierce stał Harry z kilkoma kolegami.
Przywiązywali do balustrady mostu liny i uprzęże. Inni siedzieli na krzesełkach
turystycznych i rozmawiali. Most nie był użytkowany przez inne samochody.
Okolica była opustoszała i cicha. Po obu stronach mostu był las, a pod nim
znajdowało się małe jezioro. Podeszłam razem z Niall’em do grupki po środku
mostu.
-Wreszcie
jesteście. Już myślałem, że nie przyjdziecie - powiedział Harry.
-Ktoś
miał mały problem z dobraniem odpowiedniego stroju - oznajmiłem.
-Skąd
mam wiedzieć jak się ubrać na skoki na bungee. Nigdy tego nie robiłam - stwierdziłam.
Koledzy Harry’ego do nas podeszli i po kolei mi się
przedstawili. Gdy już wszyscy to zrobili zaczęli opowiadać mi o swoich
efektywnych skokach jakie wykonali. Niektóre były tak spektakularne, że wydały
mi się niewiarygodne.
-Możemy już
skakać. Kto pierwszy? – zapytał Harry.
Podbiegł do niego umięśniony brunet i zaczęli
zakładać mu uprząż. Stanęłam przy barierce, żeby lepiej móc podziwiać skoki. Po
mojej prawej stronie stał Niall, a po lewej, o ile dobrze zapamiętałam, Tyler.
Cały czas komentował poczynania skaczących, co jakiś czas się do mnie
przybliżając. W pewnym momencie naparł na mnie i nasze ciała się ze sobą
zetknęły. Natychmiast się od niego odsunęłam i przysunęłam do Niall’a, kładąc
rękę na jego pasie. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, a potem przeniósł wzrok na
Tylera.
-Uważaj
trochę co robisz – skierował słowa do chłopaka.
-Sorry
Niall objął moje plecy swoją ręką i przysunął mnie
jeszcze bliżej siebie. Wiedziałam, że przy nim jestem bezpieczna i nie stanie
mi się żadna krzywda. Staliśmy i przyglądaliśmy się innym jeszcze przez jakiś
czas, aż w końcu podszedł do mnie Harry i powiedział, że teraz moja kolej.
Założył mi uprząż i przypiął do niej linę.
-Gotowe.
Przejdź za barierkę i możesz skakać. Gdy cię odepniemy i spadniesz do wody
podpłyną do Ciebie i Cię wyciągną
Po słowach Harry’ego napłynęła na mnie fala strachu.
-Nie
dam rady, boję się - oznajmiłam.
-Poradzisz
sobie – powiedział Styles
-Nie.
Boję się. Nie chcę skakać
-Wendy
spójrz na mnie - poprosił Niall.
Skierowałam wzrok prosto w oczy Niall’a.
-Dasz
radę. Musisz w to tylko uwierzyć
-Sama
nie dam rady
-Po
co ją wzięliście skoro teraz tchórzy?- rzucił chamsko Tyler
Niall się do niego odwrócił i odpowiedział:
-Zamknij
się kurwa
-Niall
Powiedziałam, a chłopak automatycznie odwrócił się w
moją stronę.
-Tak? - spytał chłopak.
-Możesz
skoczyć ze mną? - zapytałam.
Na jego twarzy pojawiło się zawahanie.
-Proszę
Cię
Przypuszczałam, że walczy sam ze sobą czy to zrobić.
Westchnął ciężko i zwrócił się do Harry’ego.
-Daj
drugą uprząż
Założyli mu ją i nas do siebie przypięli. Gdy
staliśmy już za barierką, miejsce mojego strachu zastąpiła adrenalina. Objęłam
Niall’a najmocniej jak tylko mogłam, a on zrobił to samo.
-Tylko
mnie nie puszczaj - powiedziałam.
-Nie
zamierzam. Gotowa?
-Nie
Niall przechylił nas w bok i po chwili spadaliśmy
już w dół. Gdy lecieliśmy krzyczałam tak głośno jak tylko mogłam. Lina się
naprężyła po czym pociągnęła trochę w górę i znów opuściła. Bujaliśmy się na
niej przez jakiś czas. W tym momencie liczył się tylko Niall i ja.
-Dałaś
radę
-Bez
Ciebie bym tego nie zrobiła
Lina została odpięta i wpadliśmy do wody. Jezioro
było lodowate. Niall cały czas trzymał mnie w talii. Dwóch znajomych Harry’ego
podpłynęło do nas łódką. Pomogli nam na nią wejść i podali nam po kocu. Miałam
wrażenie, że zaraz zamarznę. Trzęsłam się cała z zimna.
-Właśnie
dlatego kazałem Ci wziąć ubranie na zmianę - powiedział Niall.
Podszedł do mnie i oplótł nas kocem jednocześnie
mnie przytulając.
-Cieplej? - spytał.
-Tak
Podpłynęliśmy do brzegu, w miejsce gdzie znajdowała
się drabina. Niall puścił mnie przodem i wdrapaliśmy się z powrotem na most.
-To
było niesamowite. Dziękuję, że to ze mną zrobiłeś - powiedziałam.
-Dla
Ciebie zrobiłbym wszystko - oznajmił Niall.
Złożyłam na jego policzku całusa. Mimo tego, że były
zimne zaróżowiły się lekko.
-Idź
do samochodu się przebrać. Ja zaczekam. Muszę pogadać o czymś z Harry’m.
Wsiadłam na tylnie siedzenie samochodu Niall’a i
wyciągnęłam suche ubranie z torby po czym szybko je zmieniłam. Na szczęście
tylnie szyby w aucie były przyciemniane, a przód auta skierowany był w stronę
jeziora więc moje poczucie komfortu było dość wysokie. Spakowałam mokre rzeczy
i wysiadłam. Oparłam się o tylnie drzwi i patrzyłam z daleka na grupkę przy
barierce. Harry walnął Niall’a w ramię i machnął głową w moją stronę.
-Już
skończyłaś? - spytał Niall, gdy do mnie podszedł.
-Tak
Podszedł do bagażnika, otworzył go i wyjął czarną
sportową torbę. Ściągnął z siebie bluzę i koszulkę, a także spodnie i buty. Nie
wiedziałam gdzie mam skierować swój wzrok. Przez głowę przemknęła mi myśl, że
zaraz ściągnie swoje bokserki, ale tego nie zrobił. Wciągnął na siebie suche
ubranie i założył inne buty.
-Jeśli
chcesz to możemy już wrócić do domu
-Szczerze
mówiąc to jestem zmęczona - oznajmiłam.
-Więc
wracamy. Pożegnamy się tylko i możemy wracać
Pożegnaliśmy się z Harry’m i jego znajomymi po czym
Niall odwiózł mnie do domu. Wzięłam długą kąpiel położyłam się do łóżka. Po
mojej głowie jak echo odbijały się słowa Nialla – dla Ciebie zrobiłbym wszystko – Zastanawiałam się czy Niall coś do
mnie czuję. A może była to tylko moja wyobraźnia. Zostaliśmy przyjaciółmi może
dlatego Niall tak powiedział. Miałam jednak przeczucie, że chodzi o coś więcej.
Oczywiście coś w nim mnie pociągało, ale odrzuciłam to uczucie. Gdybym
cokolwiek mu powiedziała pewnie by mnie odtrącił i nasza przyjaźń by tego nie
przetrwała. Nie chciałam stracić tego co mam. Tak było lepiej.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za błędy. Jak Wam się podoba rozdział? Ja mam co do niego mieszane uczucia: z jednej strony mi się podoba, a z drugiej jakoś nie jestem do niego przekonana. Liczę na Wasze opinie i bardzo za nie dziękuję :) @Mrs_Hazza94