Witaj!

sobota, 27 września 2014

Rozdział 6


Rozdział 6


"Dla Ciebie Wszystko"



#Niall

Wstałem rano i zszedłem na dół. Wendy chyba jeszcze spała bo w domu panowała kompletna cisza. Postanowiłem, że zrobię nam śniadanie. Poszedłem do kuchni, wyjąłem z lodówki potrzebne składniki i usmażyłem jajecznicę.

-Dzień dobry. Co tu tak ładnie pachnie?

W wejściu do kuchni stała Wendy. Miała uśmiechniętą, ale zdziwioną minę.

-Dzień dobry, upichciłem jajecznicę - oznajmiłem.
-Wygląda smakowicie - stwierdziła Wendy.
-Twoja kuchnia nie wygląda na często używaną
-Raczej nie gotuję. Przeważnie coś zamawiam - powiedziała Wendy.
-Nie lubisz gotować? - spytałem.
-Nie za bardzo
-Ja za to jestem mistrzem patelni. Uwielbiam gotować i jeść - powiedziałem.
-Jeść mogę, ale gotowanie nie jest moją mocną stroną
-Gdybyś miała wybierać to zjadłabyś sałatkę czy hamburgera? - zapytałem.
-To podchwytliwe pytanie? - spytała Wendy.
-Po prostu odpowiedz - powiedziałem.
-Zjadłabym hamburgera, poprawiła sałatką i dodałabym do tego lody z karmelową polewą - powiedziała Wendy.

Uśmiechnąłem się.

-Coś nie tak? Za dużo jem? Uważasz mnie za grubasa? - spytała Wendy.
-Nie. Zazwyczaj dziewczyny odpowiadają sałatkę, jakby myślały, że właśnie to chcę usłyszeć - oznajmiłem.
-Tym bym tylko rozgrzała żołądek. Nie rozumiem jak można najeść się sałatką - powiedziała Wendy.
-Ja też nie - stwierdziłem.

Zjedliśmy i uporządkowaliśmy kuchnię po śniadaniu.

-Czas się zbierać. Chcę jeszcze wstąpić do domu się przebrać i obiecałem Harry’emu, że podwiozę go do szpitala - powiedziałem.
-Pięć minut i będę gotowa

Wendy poszła na górę, a ja czekałem na nią w salonie. Pięć minut dawno minęło, a ona wciąż nie schodziła

-Wendy długo jeszcze? – krzyknąłem

Pojawiła się na schodach.

-Miało być pięć minut - stwierdziłem
-Przecież tyle mnie nie było - powiedziała Wendy.
-Czekam już dwadzieścia minut - oznajmiłem trochę poirytowany.
-Tak? Mam kiepskie poczucie czasu

Pojechaliśmy do mojego domu.

-Wynajmuję tu mieszkanie. Chodź 

Wendy wyszła z samochodu i szła obok mnie. Weszliśmy po klatce schodowej i otworzyłem drzwi.

-Zapraszam. Panie przodem - powiedziałem.
-Dzięki
-Rozgość się. Ja się tylko przebiorę i wychodzimy

Usiadła w salonie, a ja poszedłem do swojego pokoju by się przebrać. Szybko zmieniłem ubrania i wróciłem do salonu. Stanąłem we framugach drzwi.



-Gotowe, możemy iść - oznajmiłem.

Wendy stała przy komodzie i trzymała w ręku mój czarny notes.

-Nie powinnaś go dotykać - rzuciłem.
-Przepraszam – powiedziała i pośpiesznie odłożyła go z powrotem na miejsce
-To moje prywatne rzeczy
-Wiem i przepraszam. Przykuł moją uwagę i zrobiłam to z ciekawości
-Czytałaś? - zapytałem.
-Troszeczkę
-Możesz wybuchnąć śmiechem, śmiało
-To nie jest śmieszne. Nie wiedziałam, że piszesz piosenki - oznajmiła Wendy.
-Raczej się z tym nie afiszuję
-Umiesz grać? – wskazała na gitarę opartą o komodę.
-Tak. Inaczej po co, by mi była gitara
-Słuszna uwaga. Umiesz grać, piszesz piosenki. Masz artystyczną duszę
-To takie hobby w wolnym czasie
-Kiedyś próbowałam napisać wiersz. Skończyłam po trzech wersach, bo był tak denny
-Może źle do tego podeszłaś - stwierdziłem.
-Nie mam weny do takich rzeczy. Dasz mi go kiedyś przeczytać? - spytała.
-Nie sądzę
-Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi
-Sięgnęłaś po mocny argument
-Więc jak? - ciągnęła dalej Wendy.
-Jeszcze nie teraz
-A kiedy?
-Jak będę gotowy
-Okay
-Musimy iść, bo się spóźnimy - powiedziałem.

Pojechaliśmy po Harry’ego. Gdy zatrzymałem się pod jego domem, on już na mnie czekał. Jego mina była bezcenna gdy zauważył, że razem ze mną jest Wendy.

-No witam, witam
-Cześć - odpowiedziałem
-Hej – powiedziała Wendy

Harry wsiadł do samochodu i zaczął nawijać.

-Nic mi nie powiedziałeś, że jesteście parą
-Bo nie jesteśmy – odpowiedzieliśmy jednocześnie z Wendy.
-Dobra niech Wam będzie, ale ja wiem swoje - powiedział Harry.
-Nic nie wiesz - rzuciłem.
-Możliwe, że nie wiem, ale widzę co się dzieje
-Jesteśmy tylko przyjaciółmi - oznajmiłem.
-Jasne. Uważaj, bo Ci uwierzę

Nie odpowiedziałem mu nic, ale lekko się uśmiechnąłem. Harry miał trochę racji. Coś iskrzyło między mną, a Wendy.

-Jutro jadę poskakać na bungee. Jedziecie ze mną? - spytał Harry.
-Niby po co?
-Jak to po co. Żeby skoczyć, poczuć adrenalinę, wyluzować - powiedział Harry.
-Nie jadę - oznajmiłem.
-Przecież już raz skoczyłeś - rzucił Styles.
-To było dawno temu
-Wendy powiedz, że ty jedziesz
-Właściwie to zawsze chciałam skoczyć i zobaczyć jak to jest - oznajmiła Wendy.
-W takim razie pojadę z Wendy - powiedział Harry -  Będzie tam grupka moich znajomych ze szkoły
-Zabierzesz ją do tych kretynów? - spytałem.
-Są w porządku

Znajomi Harry’ego byli sympatyczni, ale gdy tylko pojawiała się jakaś dziewczyna zachowywali się jak debile. Prześcigali się w zaimponowaniu jej wymyślając jakieś durne dowcipy. Byli nieco dziecinni.

-Jeśli ty nie jedziesz, to ja też nie – zwróciła się do mnie Wendy.

Spojrzałem na nią odrywając na chwilę wzrok z jezdni. Przyglądała mi się.

-Jedźmy tam, proszę - poprosiła Wendy.
-Chyba jej nie odmówisz - odezwał się Harry.
-Zgoda. Pojadę, ale nie mam zamiaru skakać - oznajmiłem.
-Świetnie

Gdy dojechaliśmy do szpitala doktor Parker już na nas czekał wraz z resztą naszej grupy.

-Jak ręka Carter? - zapytał Wendy Parker.
-Nie boli natomiast dalej przypomina bakłażan - powiedziała Wendy.
-A ty Styles robisz za ich przyzwoitkę?
-Ktoś musi - stwierdził Harry.

Zauważyłem, że Shelley patrzy na Wendy, a potem na mnie jakbym był obrzydliwym okazem w zoo.

-Ok. Ponieważ jest was piątka i jedna kaleka to idźcie na izbę przyjęć i bierzcie lekkie przypadki: szyjcie, opatrujcie itd. Żadnych nagłych przypadków chirurgicznych. Niektórzy z was dalej nie wytrzeźwieli po piątkowej imprezie - stwierdził Parker.
-Skąd Pan wie?- zapytała Jenny
-A widziałaś się dzisiaj w lustrze?
-Czuję się dobrze - powiedziała Jenny.
-Bajerować to my, ale nie nas. Na izbę i nie dyskutować



#Wendy

Dzień mijał bardzo szybko. Nim się obejrzałam była już godzina 19.30 i dyżur dobiegł końca. Niall odwiózł mnie do domu.

-Przyjadę po Ciebie o ósmej rano - powiedział Horan.
-Postaram się być gotowa punktualnie - oznajmiłam.
-W to nie uwierzę
-Możemy się założyć - powiedziałam.
-O co? - spytał Niall.
-Jeśli przegrasz zakład to jutro skoczysz na bungee
-Niech Ci będzie - zgodził się Niall.

Położyłam swoją dłoń na jego i lekko uścisnęłam

-Widzimy się jutro - powiedziałam.

Dałam mu buziaka w policzek i wysiadłam z samochodu.


***

Rano biegałam po domu jak szalona, żeby znaleźć potrzebne mi rzeczy. Nigdy nie skakałam na bungee i nie byłam pewna co ze sobą zabrać. Spakowałam torbę z prowiantem, bo mieliśmy spędzić za miastem prawie cały dzień. Byłam już umalowana i uczesana w koczka, żeby włosy mi nie przeszkadzały. Musiałam się tylko ubrać bo nadal miałam na sobie piżamę . Gdy miałam wbiec na górę by to zrobić, po domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Cholera pomyślałam. To musi być Niall, a ja nie zdążyłam na czas. Pobiegłam do drzwi. Za nimi tak jak przypuszczałam stał Horan, który uśmiechał się triumfalnie.

-Wygrałem - krzyknął.
-Dzień dobry - powiedziałam.
-Jeszcze się nie ubrałaś? - zapytał Niall.
-Nie bardzo. W ogóle to nie wiem co na siebie włożyć - oznajmiłam.
-Coś ciepłego, bo tam jest zimno
-Chodź, pomożesz mi - rzuciłam.

Wbiegłam na górę razem z Niall’em. Otworzyłam szafę i zaczęłam wyciągać z niej ciuchy, które mogłabym na siebie włożyć po czym kładłam je na łóżko.

-Lepsze jeansy czy legginsy? - spytałam.
-Skąd mam to wiedzieć?
-Jeansy cieplejsze - stwierdziłam.
-To je załóż
-Ale legginsy wygodniejsze
-To załóż legginsy
-Ok, teraz koszulka. Biała czy czarna? - zapytałam.
-Biała - powiedział chłopak.
-Wolę czarną - oznajmiłam.
-Kobieto zdecyduj się
-Czarna. Założyć bluzę wkładaną czy zapinaną?
-Wkładaną - powiedział Niall.
-Też tak myślę
-Załóż sznurowane buty i weź ubranie na zmianę - oznajmił Niall.
-Wezmę tenisówki. Po co mi ubranie na zmianę?
-Będzie Ci potrzebne
-Ok, tylko się przebiorę

Poszłam do łazienki i szybko zmieniłam ubranie. Wróciłam do pokoju, złapałam za torbę i wrzuciłam do niej buty i ciuchy na przebranie.

-Jestem gotowa - powiedziałam.
-Ale po jakim czasie - odgryzł się Niall.
-Nie gniewaj się i chodź już

Pojechaliśmy w miejsce gdzie mieliśmy skakać na bungee. Zajęło nam to ponad godzinę. Niall zaparkował samochód na moście obok innych aut, które musiały należeć do znajomych Harry’ego.

-Wszyscy już są – powiedział Niall.

Przy barierce stał Harry z kilkoma kolegami. Przywiązywali do balustrady mostu liny i uprzęże. Inni siedzieli na krzesełkach turystycznych i rozmawiali. Most nie był użytkowany przez inne samochody. Okolica była opustoszała i cicha. Po obu stronach mostu był las, a pod nim znajdowało się małe jezioro. Podeszłam razem z Niall’em do grupki po środku mostu.

-Wreszcie jesteście. Już myślałem, że nie przyjdziecie - powiedział Harry.
-Ktoś miał mały problem z dobraniem odpowiedniego stroju - oznajmiłem.
-Skąd mam wiedzieć jak się ubrać na skoki na bungee. Nigdy tego nie robiłam - stwierdziłam.

Koledzy Harry’ego do nas podeszli i po kolei mi się przedstawili. Gdy już wszyscy to zrobili zaczęli opowiadać mi o swoich efektywnych skokach jakie wykonali. Niektóre były tak spektakularne, że wydały mi się niewiarygodne.

-Możemy już skakać. Kto pierwszy? – zapytał Harry.

Podbiegł do niego umięśniony brunet i zaczęli zakładać mu uprząż. Stanęłam przy barierce, żeby lepiej móc podziwiać skoki. Po mojej prawej stronie stał Niall, a po lewej, o ile dobrze zapamiętałam, Tyler. Cały czas komentował poczynania skaczących, co jakiś czas się do mnie przybliżając. W pewnym momencie naparł na mnie i nasze ciała się ze sobą zetknęły. Natychmiast się od niego odsunęłam i przysunęłam do Niall’a, kładąc rękę na jego pasie. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, a potem przeniósł wzrok na Tylera.

-Uważaj trochę co robisz – skierował słowa do chłopaka.
-Sorry

Niall objął moje plecy swoją ręką i przysunął mnie jeszcze bliżej siebie. Wiedziałam, że przy nim jestem bezpieczna i nie stanie mi się żadna krzywda. Staliśmy i przyglądaliśmy się innym jeszcze przez jakiś czas, aż w końcu podszedł do mnie Harry i powiedział, że teraz moja kolej. Założył mi uprząż i przypiął do niej linę.

-Gotowe. Przejdź za barierkę i możesz skakać. Gdy cię odepniemy i spadniesz do wody podpłyną do Ciebie i Cię wyciągną

Po słowach Harry’ego napłynęła na mnie fala strachu.

-Nie dam rady, boję się - oznajmiłam.
-Poradzisz sobie – powiedział Styles
-Nie. Boję się. Nie chcę skakać
-Wendy spójrz na mnie - poprosił Niall.

Skierowałam wzrok prosto w oczy Niall’a.

-Dasz radę. Musisz w to tylko uwierzyć
-Sama nie dam rady
-Po co ją wzięliście skoro teraz tchórzy?- rzucił chamsko Tyler

Niall się do niego odwrócił i odpowiedział:

-Zamknij się kurwa
-Niall

Powiedziałam, a chłopak automatycznie odwrócił się w moją stronę.

-Tak? - spytał chłopak.
-Możesz skoczyć ze mną? - zapytałam.

Na jego twarzy pojawiło się zawahanie.

-Proszę Cię

Przypuszczałam, że walczy sam ze sobą czy to zrobić. Westchnął ciężko i zwrócił się do Harry’ego.

-Daj drugą uprząż

Założyli mu ją i nas do siebie przypięli. Gdy staliśmy już za barierką, miejsce mojego strachu zastąpiła adrenalina. Objęłam Niall’a najmocniej jak tylko mogłam, a on zrobił to samo.

-Tylko mnie nie puszczaj - powiedziałam.
-Nie zamierzam. Gotowa?
-Nie

Niall przechylił nas w bok i po chwili spadaliśmy już w dół. Gdy lecieliśmy krzyczałam tak głośno jak tylko mogłam. Lina się naprężyła po czym pociągnęła trochę w górę i znów opuściła. Bujaliśmy się na niej przez jakiś czas. W tym momencie liczył się tylko Niall i ja.

-Dałaś radę
-Bez Ciebie bym tego nie zrobiła

Lina została odpięta i wpadliśmy do wody. Jezioro było lodowate. Niall cały czas trzymał mnie w talii. Dwóch znajomych Harry’ego podpłynęło do nas łódką. Pomogli nam na nią wejść i podali nam po kocu. Miałam wrażenie, że zaraz zamarznę. Trzęsłam się cała z zimna.

-Właśnie dlatego kazałem Ci wziąć ubranie na zmianę - powiedział Niall.

Podszedł do mnie i oplótł nas kocem jednocześnie mnie przytulając.

-Cieplej? - spytał.
-Tak

Podpłynęliśmy do brzegu, w miejsce gdzie znajdowała się drabina. Niall puścił mnie przodem i wdrapaliśmy się z powrotem na most.

-To było niesamowite. Dziękuję, że to ze mną zrobiłeś - powiedziałam.
-Dla Ciebie zrobiłbym wszystko - oznajmił Niall.

Złożyłam na jego policzku całusa. Mimo tego, że były zimne zaróżowiły się lekko.

-Idź do samochodu się przebrać. Ja zaczekam. Muszę pogadać o czymś z Harry’m.

Wsiadłam na tylnie siedzenie samochodu Niall’a i wyciągnęłam suche ubranie z torby po czym szybko je zmieniłam. Na szczęście tylnie szyby w aucie były przyciemniane, a przód auta skierowany był w stronę jeziora więc moje poczucie komfortu było dość wysokie. Spakowałam mokre rzeczy i wysiadłam. Oparłam się o tylnie drzwi i patrzyłam z daleka na grupkę przy barierce. Harry walnął Niall’a w ramię i machnął głową w moją stronę.

-Już skończyłaś? - spytał Niall, gdy do mnie podszedł.
-Tak

Podszedł do bagażnika, otworzył go i wyjął czarną sportową torbę. Ściągnął z siebie bluzę i koszulkę, a także spodnie i buty. Nie wiedziałam gdzie mam skierować swój wzrok. Przez głowę przemknęła mi myśl, że zaraz ściągnie swoje bokserki, ale tego nie zrobił. Wciągnął na siebie suche ubranie i założył inne buty.

-Jeśli chcesz to możemy już wrócić do domu
-Szczerze mówiąc to jestem zmęczona - oznajmiłam.
-Więc wracamy. Pożegnamy się tylko i możemy wracać


Pożegnaliśmy się z Harry’m i jego znajomymi po czym Niall odwiózł mnie do domu. Wzięłam długą kąpiel położyłam się do łóżka. Po mojej głowie jak echo odbijały się słowa Nialla – dla Ciebie zrobiłbym wszystko – Zastanawiałam się czy Niall coś do mnie czuję. A może była to tylko moja wyobraźnia. Zostaliśmy przyjaciółmi może dlatego Niall tak powiedział. Miałam jednak przeczucie, że chodzi o coś więcej. Oczywiście coś w nim mnie pociągało, ale odrzuciłam to uczucie. Gdybym cokolwiek mu powiedziała pewnie by mnie odtrącił i nasza przyjaźń by tego nie przetrwała. Nie chciałam stracić tego co mam. Tak było lepiej.



--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam za błędy. Jak Wam się podoba rozdział? Ja mam co do niego mieszane uczucia: z jednej strony mi się podoba, a z drugiej jakoś nie jestem do niego przekonana. Liczę na Wasze opinie i bardzo za nie dziękuję :) @Mrs_Hazza94

sobota, 20 września 2014

Rozdział 5

Rozdział 5

"Pomocna dłoń"


#Wendy

Obudziłam się w sobotę z ogromnym bólem w ręce. Wstałam i wzięłam tabletki przeciwbólowe, ale nie działały. Moje ramie było całe granatowe i spuchnięte. Wyglądało jak bakłażan. Zeszłam na dół i zobaczyłam sprzątającą Jenny.

-O już wstałaś śpiochu. Prawie skończyłam sprzątać. Mam złą wiadomość. Parę twoich krzeseł i stół są do wymiany, ktoś je połamał. Jak tam Twoja ręka? - spytała Jenny.
-Boli - oznajmiłam.
-Nic dziwnego skoro ten koleś chciał Ci ją zmiażdżyć
-Mam prośbę, podrzucisz mnie do szpitala? - zapytałam przyjaciółkę.
-Dziś nie mamy dyżuru
-Wiem, ale potrzebuję jakiegoś zastrzyku i chyba muszę zrobić prześwietlenie. Tak na wszelki wypadek - powiedziałam.
-Umówiłam się z chłopakiem, ale jeśli chcesz to odwołam
-Nie, idź na randkę. A tak właściwie to z kim idziesz?
-Z Matt’em
-Tym przystojnym stażystom z drugiej grupy? - spytałam.
-Dokładnie z tym - potwierdziła Jenny.
-Ty go zaprosiłaś czy on Ciebie? - ciągnęłam.
-On mnie. Jest tak przystojny, że nie mogłam się nie zgodzić
-Gdzie idziecie?
-Nie powiedział. Mówił tylko, że będę się tam dobrze bawiła
-W takim razie życzę dobrej zabawy
-Dzięki
-Zadzwonię po taksówkę - oznajmiłam.
-Albo możesz też zadzwonić do swojego rycerza - zaśmiała się Jenny.
-Masz na myśli Niall’a?
-A kogo, by innego?
-Nie będę go wykorzystywać. Wczoraj wystarczająco mi pomógł - powiedziałam.
-Sam powiedział, żebyś dzwoniła w razie potrzeby. Po wizycie w szpitalu możecie jechać na kawę lub jakiś deser. Wiem, idźcie na lody - uśmiechnęła się Jenny.
-Zamknij się. Nic mnie z nim nie łączy - stwierdziłam.



-Wczoraj odniosłam inne wrażenie - oznajmiła Jenny.
-Jest fajny, ma śliczny uśmiech, ale…
-Ale co? - przerwała mi Jenny - Fajnie wczoraj razem wyglądaliście. Siedzieliście wtuleni w siebie na łóżku zupełnie jak para
-To nic nie znaczyło. Po prostu mi pomógł - powiedziałam.
-Dla Ciebie może nie. Niall wyglądał na naprawdę zmartwionego. Zadzwoń do niego
-Nie - rzuciłam.
-Zrób to, bo inaczej ja zadzwonię - zagroziła mi Jenny.
-No dobra, zadzwonię
-Okay. Ja lecę, muszę się naszykować na wieczór
-Nie szalej za bardzo. Jutro mamy dyżur - przypomniałam jej.
-Kto wymyślił dyżury w niedzielę? Weekend jest do zabawy i odpoczynku
-Masz rację. Szpital w ogóle nie dba o twoje życie uczuciowe - stwierdziłam.

Jenny wyszła, a ja zamknęłam drzwi i poszłam na górę, żeby zadzwonić do Horan’a. Złapałam za telefon leżący na moim łóżku i podeszłam do biurka po kartkę, na której Niall zapisał mi swój numer. Jego pismo było bardzo ładne. Szczerze mówiąc było ładniejsze od mojego. Wybrałam numer i z lekkim podenerwowaniem słuchałam sygnałów, aż w końcu odezwał się Niall. Jego głos sprawił, że mój mały stres przed tą rozmową znikł.

-Halo - powiedział Niall.
-Hej Niall, tu Wendy - oznajmiłam.
-Cześć. Jak się czujesz? - spytał Niall.
-Nie najlepiej. Mam do Ciebie prośbę, jeśli to oczywiście nie problem
-Mów śmiało - powiedział Niall.
-Mógłbyś mnie zawieść do szpitala na prześwietlenie?
-Pewnie, żaden problem. O której po Ciebie przyjechać? - zapytał chłopak.
-Za pół godziny - oznajmiłam.
-Okay
-W takim razie do zobaczenia - powiedziałam.
-Do zobaczenia


#Niall

Po telefonie Wendy ubrałem się i wyszedłem z domu. Byłem na miejscu pięć minut przed czasem. Podszedłem do drzwi i zadzwoniłem dzwonkiem, a ona mi je po chwili otworzyła.

-Jesteś punktualny - stwierdziła Wendy.
-Dama nie powinna czekać - oznajmiłem.
-Wejdź. Pójdę tylko po kurtkę i możemy jechać

Wzięła kurtkę, ale miała problemy z jej założeniem. Widać z jej ręką było dużo gorzej niż mówiła.

-Pomogę Ci

Wsunąłem delikatnie jej chorą rękę w lewy rękaw, a potem przytrzymałem kurtkę, by mogła zrobić to samo z drugą.

-Dziękuję. Możemy iść

Wyszliśmy z domu i poszliśmy do samochodu. Przytrzymałem jej drzwi od auta, by do niego wsiadła. Gdy usiadłem na miejscu kierowcy Wendy zaczęła walczyć z pasem bezpieczeństwa. Próbowała go zapiąć jedną ręką, ale robiła to trochę nieudolnie.

-Poczekaj, ja to zrobię - oznajmiłem.

Zapiąłem pas i patrzyłem na nią przez jakiś czas nie mogąc oderwać od niej wzroku. Była tak blisko, że chciałem ją przytulić i mieć ją w swoich ramionach.

-Wszystko ok?

Wendy przywołała mnie swym pytaniem z powrotem do rzeczywistości.

-Tak - odpowiedziałem.

Odpaliłem silnik i ruszyłem do szpitala.

-Przepraszam, że zadzwoniłam, ale sama nie dałabym rady prowadzić - powiedziała Wendy.
-W porządku i tak nie miałem żadnych planów - oznajmiłem.
-W ramach rewanżu po wizycie w szpitalu zapraszam Cię gdzieś na deser. Chyba, że wolisz posiedzieć u mnie w domu i coś zamówić - zaproponowała Wendy.
-Nie musisz się rewanżować
-Właśnie, że muszę. Uratowałeś mi tyłek. Było tam mnóstwo ludzi, a tylko ty mi pomogłeś więc idziemy do restauracji czy do mnie? - spytała Wendy.
-Możemy iść do Ciebie - oznajmiłem.
-Świetnie. Lubisz pizze?
-Uwielbiam
-W takim razie zamówimy

Dojechaliśmy na izbę przyjęć i spotkaliśmy doktora Parkera.

-Co Wy tu robicie? - zapytał Parker - Dyżur macie dopiero jutro
-Tak, ale potrzebuję prześwietlenia lewej ręki – powiedziała Wendy.
-Zbyt mocno się zabawialiście? - zaśmiał się Parker.
-My nie…
-To nie tak – odparłem.
-Ok. Pokaż rękę

Parker obejrzał rękę Wendy, podał zastrzyk i zrobił prześwietlenie.

-Nie jest złamana ani pęknięta, ale lepiej ją usztywnić. Zabandażuję Ci ją. Przez pięć dni zastrzyki w pupę i coś przeciwbólowego w razie gdyby ręka Cię bolała. Chcesz zwolnienie? - zapytał Parker Wendy.
-Nie. Zacisnę zęby i dam radę - odpowiedziała.
-W takim razie widzimy się jutro rano - oznajmił Parker - Horan mogę Cię prosić na słówko?
-Tak

Odeszliśmy od Wendy, która zrobiła zdziwioną minę. Sam byłem ciekaw czego może chcieć ode mnie Parker.

-Wiem, że to nie moja sprawa, ale pamiętaj, że razem pracujecie i szefowi mogłoby się to nie spodobać. Związki pomiędzy pracownikami nie są tu mile widziane, więc lepiej trzymaj go w spodniach
-Nie wiedziałem, że poza nimi był - powiedziałem.
-Możesz już iść - oznajmił Parker.

Podszedłem do Wendy i razem poszliśmy na parking.

-Co chciał od Ciebie Parker? - spytała Wendy.
-Nic takiego

Po drodze Wendy kupiła w aptece zastrzyki. Gdy dotarliśmy do jej domu zamówiliśmy pizze.

-Nie jesteś na mnie zła? - spytałem Wendy.
-Czemu miałabym być? - zapytała zdziwiona dziewczyna.
-Na początku stażu nie byłem dla Ciebie zbyt miły - oznajmiłem.
-Myślałam, że jesteś gburowaty i uważasz się za lepszego. To było moje pierwsze wrażenie
-Już Ci się taki nie wydaję? - zapytałem.
-Teraz myślę, że jesteś miłym, dobrym i ciepłym facetem, który skrywa się pod powłoką chama, by odtrącić od siebie innych - powiedziała Wendy.
-Co za psychologiczne rozpoznanie
-A nie jest tak? - spytała Wendy.
-Po części - odpowiedziałem.
-Dlaczego odtrącasz ludzi?
-Nie odtrącam. Po prostu muszę kogoś lepiej poznać, by się z nim zaprzyjaźnić - oznajmiłem.

Zadzwonił dzwonek do drzwi i Wendy poszła je otworzyć. Wróciła z pizzą w ręku.

-Pizza – krzyknęła kładąc ją na stole – Sorry, że jemy w kuchni, ale stół i krzesła w salonie są do wymiany bo wczoraj mi je połamali
-Nie przeszkadza mi to
-Smacznego – uśmiechnęła się.
-Wzajemnie

Zjedliśmy pizze i wróciliśmy do rozmowy.

-Długo znasz Jenny? - spytałem.
-Odkąd przyjechałam do Londynu. Razem studiowałyśmy. Jest pierwszą osobą, którą tu poznałam - powiedziała Wendy.
-To tak jak ja i Harry. Też był pierwszą osobą, którą tu poznałem. Nie boisz się mieszkać sama?
-Nie bałam się do wczoraj. W nocy co chwilę się budziłam bo miałam wrażenie, że ten chłopak tu wróci. Gdyby nie było ze mną Jenny w ogóle bym nie zasnęła - powiedziała Wendy.
-Dziś też z Tobą zostanie? - zapytałem.
-Nie, poszła na randkę i nie sądzę, żeby wróciła przed ranem - oznajmiła Wendy.
-Więc będziesz sama? - spytałem.
-Tak. Szczerze mówiąc to się boję - stwierdziła blondynka.
-Jeśli chcesz to zostanę z tobą i prześpię się na kanapie. Tak na wszelki wypadek, gdyby ten koleś miał tu wrócić - zaproponowałem.
-Naprawdę możesz to dla mnie zrobić? - spytała Wendy.
-Tak - oznajmiłem.
-Dziękuję. Mam trzy wolne pokoje więc możesz sobie jeden wybrać
-Byłoby fajnie - powiedziałem.
-Twoja dziewczyna się nie wścieknie, że zostałeś u mnie na noc?
-Nie mam dziewczyny - oznajmiłem.
-Mogę spytać dlaczego? - spytała Wendy.
-Jeszcze nie znalazłem tej odpowiedniej
-Gdybyś tylko chciał mógłbyś mieć każdą. Ustawiłyby się do Ciebie w kolejce - powiedziała Wendy.
-Nie chcę każdej. Chcę mieć kogoś wyjątkowego - oznajmiłem.
-Jesteś chyba pierwszym chłopakiem, którego znam, dla którego nie liczy się tylko wygląd
-Wygląd to nie wszystko - powiedziałem.
-Chciałabym, żeby wszyscy faceci tak myśleli - stwierdziła Wendy.
-Nie oczekuj od nas zbyt wiele - zaśmiałem się.
-Ale ty jesteś inny i to w pozytywnym sensie
-Więc ty też szukasz kogoś wyjątkowego? - spytałem.
-Nie szukam. Liczę, że pewnego dnia poznam kogoś i będę wiedziała, że to ten jeden jedyny, na którego czekałam - oznajmiła Wendy.

Uśmiechnąłem się.



-Myślisz, że jestem stuknięta? - zapytała Wendy.
-Nie. To urocze - powiedziałem.
-Lubię Cię Niall - oznajmiła Wendy.
-Też Cię lubię - stwierdziłem.
-Pomyślałam, że moglibyśmy zostać przyjaciółmi, jeśli byś tego chciał - zaproponowała dziewczyna.
-Zgoda - powiedziałem.
-Naprawdę? - zapytała Wendy chcąc się upewnić czy naprawdę chcę być jej przyjacielem.
-Tak - oznajmiłem.
-Teraz Cię przytulę - powiedziała Wendy.

Wstała od stołu, podeszła do mnie i mocno uścisnęła. Gdy mnie przytuliła świat na kilka sekund stał się lepszy, piękniejszy. Fajnie było mieć ją w swoich objęciach.

-Super. To może obejrzymy jakiś film przed snem? - zaproponowała Wendy.
-Pewnie - zgodziłem się.

Usiadłem na kanapie, a Wendy wrzuciła jakiś film do DVD. Przyniosła z kuchni popcorn i położyła się obok mnie kładąc głowę na moich udach.

-Mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza? - powiedziała.
-Nie - oznajmiłem.

Uśmiechnęła się i patrzyła mi w oczy przez dłuższą chwilę. Wpatrywała się we mnie tak, jakby chciała coś z nich odczytać.


Gdy film się skończył zostałem z Wendy na noc. Nie chciałem, żeby się bała, że ten łajdak tu wróci i znowu zrobi jej krzywdę. Była sama w tym wielkim mieście, a ja doskonale wiedziałem co ona czuje bo jestem w takiej samej sytuacji. Poza tym ktoś musiał ją chronić skoro jej rodzina była na innym kontynencie. Chciałem jej pomóc i zapewnić jej bezpieczeństwo. Ostatnie wydarzenia trochę nas do siebie zbliżyły. Zostaliśmy przyjaciółmi, ale tak naprawdę chciałem czegoś więcej. Szalałem za nią, a to wykraczało daleko poza naszą przyjaźń. Gdy była w pobliżu moje serce przyśpieszało, a wszystko wokół stawało się piękniejsze.


-------------------------------------------------------------------------------------------
Na początek dziękuję za Wasze komentarze, które dały mi niezłego kopa i zmotywowały do dalszego pisania. Jesteście niesamowici. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne i wywołują banana na mojej twarzy. W zakładce Powiadomienia możecie zostawiać swoje usery, jeśli mam Was informować o nowych rozdziałach :) Będę je dodawać w soboty, no chyba, że coś mi wypadnie i nie będę mogła. Kocham Was <3 Wasza @Mrs_Hazza94